piątek, 27 grudnia 2013

"Kraina lodu"

W poniedziałek 16 grudnia Starszy miał mieć z przedszkola wycieczkę do teatru. Wcześniej już trzy wycieczki przedszkolne zaliczył; za każdym razem towarzyszył mu Tata, chcąc uniknąć sytuacji, w której swoimi fochami zaabsorbuje całkowicie jedna z pań, a reszta dzieciaków zostanie z niedostateczną opieką. Faktycznie ani razu nie zdecydował się wsiąść do autokaru ("bo tam gra muzyka", raz wyjaśnił), na miejsce wycieczki wiózł go Tata. Dalej było niewiele lepiej: do planetarium wszedł, ale jak zaczęły gasnąć światła to zwiał, do teatru (innego) w ogóle nie chciał wejść.

No, ale teraz miało być inaczej. Skoro jest terapeutka-Cień, to my już nie musimy zapewniać dodatkowej obstawy. Albo wsiądzie ze wszystkimi do autobusu, albo zostanie w przedszkolu z Cieniem.Przyznam, że mieliśmy trochę nadzieję, że pozbawiony rodzica w odwodzie Starszy spręży się i weźmie normalnie udział w wycieczce. A wyszło... jeszcze lepiej, niż myśleliśmy.

Jakoś w ostatniej chwili (w dniu wycieczki rano) okazało się, że w budynku teatru nie ma prądu i przedstawienie jest odwołane. Żeby uniknąć rozczarowania, przedszkole na gwałt zorganizowało atrakcję zastępczą: film "Kraina lodu". To mógł być dla Starszego cios - on nienawidzi, jak mu zmieniają play - ale jakoś zdzierżył (!), wszedł do centrum handlowego (!!) w którym było kino, nie uciekł jak zgasły światła (!!!) i nawet jeździł z Cieniem po ruchomych schodach..

Dla mnie bomba. Niezależnie, czy to zasługa Cienia, masażu, czy jeszcze czego innego




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz