środa, 18 września 2013

Psychiatra

Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna (o której pisałam w lipcowych postach) wysłała nas do psychiatry. Próbowałam się najpierw umówić na NFZ.
Samo w sobie było to dość zabawne, pani w rejestracji dwa razy pytała, czy ja aby na pewno chcę umówić dziecko do psychiatry, podkreslając przy tym, że nawet jeśli potem zrezygnuję, to w archiwach zostanie informacja, że osoba o takim-to-a-takim peselu zarejestrowała się do Poradni Zdrowia Psychicznego, aj waj. Tak jakby to było jakieś wstydliwe. No niby niektórzy mogą tak mysleć, ale chyba pani w rejestracji nie powinna takich uprzedzeń podsycać?

Termin, jak dla mnie, wyszedł zbyt odległy. Wybraliśmy się prywatnie, do pani doktor, którą polecono nam w PPP (na forum też ją polecano). Pierwszym problemem było wejście do poczekalni - stało w niej radio i grało jakąś tam muzykę popularną. Starszy stanął w progu jak przymurowany, łzy w oczach,on tam nie wejdzie. Musiałam przejść przez całą długość poczekalni i wyłączyć radio, wtedy było OK.

Do gabinetu wszedł już bez większych problemów. Siedzieliśmy tam ok. godziny. Większość czasu zajął pani doktor wywiad ze mną (Starszy w tym czasie bawił się obok, a ona obserwowała go kątem oka), ale trochę też bawiła się z nim. Ja miałam, prawdę mówiąc, wątpliwości, czy to jest w porządku żeby przy nim tak otwarcie mówić o wszystkich swoich obawach i obserwacjach. Z jednej strony, co miałybyśmy z nim zrobić? Wyprosić na korytarz? (Akurat by się dało tak zorganizować opiekę, dziadek był do dyspozycji, ale psychiatra nie chciała: ona go cały czas obserwuje). Z drugiej strony, jak się nasłucha jakim to jest dziwakiem w oczach własnej mamy, to raczej mu to dobrze na samoocenę nie wpłynie (no i może się zasugerować i skostnieć w pewnych niepożądanych zachowaniach - o tym jeszcze będzie w którymś z następnych postów).

Ostatecznie pani psychiatra orzekła, że: Starszy jest trochę za młody, żeby postawić wiążącą diagnozę, ale ona wpisze zespół Aspergera, bo jak nie wpisze, to nic (w sensie: żadna terapia) mu się nie będzie należało, a jej zdaniem by mu się przydało. To znaczy niewykluczone, że to taki etap i że sam z tego wszystkiego wyrośnie, ale równie dobrze może być tak, że za trzy lata będzie miał pełnoobjawowego Aspergera. Więc lepiej dmuchać na zimne i leczyć. No chyba że nie chcę diagnozy i będę terapię robić prywatnie.

Może i to by było uczciwiej, ale nie czułam się na siłach organizować terapii dla dzieciaka, któremu nie wiadomo co jest. Wzięłam diagnozę Aspergera.

W następnym kroku z tą diagnozą mamy iść znów do PPP, ale innej - we Wrocławiu jest jedna, która specjalizuje się w zaburzeniach ze spektrum autyzmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz